Jakiś czas temu zakupiłam tuniczkę na allegro. W panterkę, wiadomo, bo mam fioła. Krój miała mniej więcej taki:
Choć w ramionach bardziej przylegająca. Wszędzie bardziej przylegająca. (Zdjęcie pochodzi stąd- klik!). I krótsza. Ledwie pośladki zasłaniająca. Strasznie była nie w moim stylu. I leżała w szafie do dziś, gdy to nad ranem nożyczki poszły w ruch. Obcięłam pod pachami, przeszyłam. Dla dodania ciekawszego efektu przyprasowałam na pseudo-kieszeniach dżety. I teraz mi się podoba. Jako spódnica. Niestety materiał jest stricte jesienny... W każdym bądź razie w te upalne dni nie mam co o niej myśleć, więc znów trafi do szafy, przynajmniej na jakiś czas. A o to efekty:
Chociaż do zdjęć mogę założyć moje czerwone szpile, w których niestety chodzić nie mogę, bo jestem wyższa od S.
Acha, mały poradnik. Nie byłam pewna jak używać dżetów, próbowałam wygooglować, niestety. A zastanawiałam się czy szkiełko od góry się nie stopi.
Dżety, które posiadam są termo-dżetami. Co oznacza tyle, że posiadają klej przystosowany do prasowania. Na materiał układamy dżety, cekiny czy też ćwieki posiadające ten klej. Według przez nas wymyślonego wzoru. Ja przy układaniu na kieszonkach użyłam linijki, by były w odległości 1 cm od siebie. Bo są maciupkie. Przykryłam tetrą, chwilkę poprasowałam i są. Ta dam. Przy praniu do 30 stopni nie powinny odpadać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz dziękuję!