Natrafiłam w blogosferze na jakiś post dotyczący zębów dzieci. A w związku z tym, chciałabym podzielić się z Wami sposobem na to by pierwsza i kolejne wizyty u dentysty dla malucha były przyjemnym obowiązkiem.
Trochę o zębach Julki. Julka mimo iż ma białe ząbki, ma je strasznie słabe. Jedna mleczna jedynka ukruszyła się w pierwszym roku życia. Nawet nie wiadomo kiedy. Po prostu przy myciu zębów zauważyłam, że czegoś brakuje. Trudno, zdarza się, na szczęście wyrosną jej stałe... Później podczas zabawy na śniegu, goniła tatę i niefortunnie upadła. Zębami natrafiła na dość grubą podeszwę tacinego buta. I po drugiej jedynce.
Pierwszą wizytę miałyśmy, gdy miała półtora roku. To była masakra. Na wizytę wybrałyśmy się z babcią, bo ja też miałam mieć robiony przegląd. Najpierw miała iść córa, potem ja. Jakoś tak Panie zamotały, że ja weszłam pierwsza, po mnie miała wejść Lula. Ta sytuacja byłaby jeszcze do przyjęcia, jednak one postanowiły wziąć ją z babcią w tym samym pomieszczeniu na drugi fotel. Był ryk, był krzyk i siłowe zaglądanie do buzi. MA-SA-KRA! A dentysta niby dziecięcy, z takim podejściem? Ech... Nigdy więcej, ani ja, ani mojej córy stopa nie postanie w tamtej klinice. A pff...
Do drugiej wizyty przygotowaliśmy się lepiej.
Oglądaliśmy program o stomatologach na mini mini. Tak, ten krótki spocik. Popytaliśmy znajomych i rodzinę królika o najlepszego dentystę dziecięcego. Nawet od sąsiada dowiedzieliśmy się, że jeden w okolicy wysyła swoim pacjentom dzieciom kartki na urodziny. Jednak nasz wybór padł na innego stomatologa. Na kobietę. Wiemy, że Julka do kobiet ma większe zaufanie. Ja wiedziałam, że aby się nie bała, a może nawet i oczekiwała codziennie przez blisko miesiąc opowiadłam jej o tym, jak to super będzie. Że pani dentystka ma trąbę słonia, który pije ślinkę, i szczotkę gilgotkę, i małe lusterka jak dla lalek. Że w nagrodę będzie naklejka, a może nawet i dyplom! Oczywiście też, mówiłam jakim to trzeba być bardzo grzecznym i buzię otwierać szeroko jak lew.
Najważniejsze to chyba nie oszukiwać dziecka. W tym sensie, że nie zatajać przed nim faktu pójścia do stomatologa. To mogłoby być dla niego zbyt stresujące. Nowe miejsce, nowe osoby, sami wiecie...
Dziś mamy wszystkie ząbki porobione, zabezpieczone. Najbliższa wizyta czeka nas za pół roku - kontrolna. Odpowiednio za 5 miesięcy znów będę jej przypominać jak fajnie było i jakie nagrody świetne.
Jak są Wasze doświadczenia z dentystami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz dziękuję!