me and my family parenting cytatowo handmade kuchenne testy podróże

29 października 2014

Jak nauczyć dziecko czytać?

Chora jestem to spamuję dziś na wszelkich socjalmediach. Bardzo chorować nie lubię, na tyłku w
domu siedzieć nie cierpię, nie jestem typem domatora, a bardziej powsinogi. Bardzo jednak zależy mi by szybko z tego wyjść, więc katuję się prochami, kwasami i rozgrzewaniem gardła.
Jak wróciłam od Pani Doktor nikt nie przyjął na poważnie mojego oświadczenia, że Pani Doktor kazała mi pić dużo drogich alkoholi...A na pewno by mi pomogło. Osobiście doświadczam znieczulicy, we własnym domu... Ale ja nie o tym.
Ja tak trochę wychowawczo. O poznaniu literek, cyferek i czytaniu.
Swego czasu w myśl idei, że większość z nas jest wzrokowcami, i nawet nie patrząc na coś bezpośrednio zapamiętujemy obrazy, stworzyłam dla dzieci plakat z wypisanymi literkami. Mam zamiar w przyszłości go wymienić na taki, w którym rozróżnimy samogłoski od spółgłosek. Na razie nie jest to konieczne. O i może dodam typowo polskie znaki jak Ą i Ę. Muszę się nad tym głębiej zastanowić.
Owy plakat okazał się być wspaniałą częścią zabawy, w którą dzieciaki bawią się z babcią tuż przed czytaniem bajek na dobranoc. Każdą pojedynczą literkę Tasior i Lula już znają, jak się ją wskaże bez problemu podadzą przykład U jak UL, P jak PIOTREK, P jak PIES etc. Podkreślam, że nie są to tylko przykłady, których nauczyli by się od nas. Często zaskakują nas słowami, którch nie użylibyśmy do porównań. Idąc za ciosem jutro chcę im przygotować sposób proponowany przez sposobynadzieci.pl, mianowicie przygotować kartoniki z sylabami, i bawić się. Zabawa to najlepszy sposób na naukę. ^_^

Tasior, to w sumie uczy się przy okazji. Lula jest trochę samukiem, wykazuje się ostatnimi czasy wielkim zainteresowaniem pisaniem, a chciałabym by wiedziała jakie literki stawia. Ostatnio wielce nas zaskoczyła układając swoje imię z plasteliny, dziś rysowała cyfry. Oczywiście, że niektóre nie są w tę stronę co powinny, inne są zbyt kanciate, a jeszcze inne zbyt okrągłe. Nie to jest ważne, sprawia jej to przyjemność i to się najbardziej liczy.

Nie wiem, czy to co robimy przyniesie efekty. W dalszym cięgu korzystamy z gier online, które mają zwiazek z nauką liter.
Masz jakieś doświadczenia z nauką czytania? Każda uwaga mile widziana.

Humor (przy)grobowy

Już za kilka chwil porwiemy się z rodzinami na groby, pozapalamy świece, chwilę podumamy i wrócimy do swych domów na rozgrzewające harbatki. Mam taką anegdotkę odnośnie święta wszystkich świętych... 
Małżeństwo z dzieckiem stoi przy grobie, trochę odgarnia z liści, zapala znicze, no i po jakiejś nieokreślonej chwili ma się ku opuszczeniu cmentarza. Wtem dziecko zaczyna coś marudzić, że jeszcze nie chce iść, że jeszcze chwilę, że zostańmy. Co na to mamusia? Jak chcesz to możesz zostać z babcią.
Da bum tss... Taki czarny humor. 

25 października 2014

Morowa spódnica dla morowej babki ;)

Ale lamię ostatnimi czasy, że Ciebie nie odwiedzam w moich progach nawet. Należy mi się za to porządne biczowanie floggerem z rzemieni. ^_^'
Wiesz jak jest, doba za krótka - te sprawy, a czasem trzeba popracować coś więcej, a dzieci, a krewni i znajomi królika, a człowiek czasem jak nikt nie patrzy idzie do ogrodu i udaje marchewkę, albo ślimaka w śpiworze... Jakoś tak. Rzadko mam czas dla siebie, najczęściej dzielę go z bliskimi, ale tak tylko dla siebie. No to teraz, a i tak nie do końca bo wpadam tu tak pomiędzy obieraniem marchewki, a soleniem wody na makaron.
Źródło: tu.
Dobra masz mnie, mogłabym przyjść już trzy dni temu, ale wtedy na pewno nie przyszłabym do Ciebie z hendmejdem. O.
Spódnicę sobię walnęłam, a co, a kto bogatemu zabroni. Zachciało mi się morowej spódnicy to mam. I teraz bez marudzenia, że krój nie taki, a że materiał nie taki, a że za zielona, a że zbytnio jakaś...
Najpierw sobie wyszukałam materiał, dzianinkę. A potem zaczęłam oglądać spódnice, przy tym imaginować sobie w głowie jakiś własny krój.
Materiał przyszedł taki oto o
I to nie jest żadne moro, tylko
 
ale ja i tak nie zapamiętam i tak się nie nauczę. ^_^
Kontynuując, jak to prawdziwa krawcowa, zakasałam rękawy i zainstalowałam się na podłodze, wykorzystując wszelkie potrzebne do tej pracy narzędzia: miarę, pisak, nożyczki i igłę z nitką.

Spódnica miała mieć krój tulipanowaty, takie lubię najbardziej. Stworzyłam pas, od którego miała w dół schodzić reszta.
Dwa skosy z przodu i jeden tył. Pomierzyłam, powymyślałam gdzie powinny być zgięcia. Tu akurat jedno. Drugie skrzydło symetrycznie do tego.
Doszyło się jedno do drugiego, później przejechało na maszynie. Miało być na guzik/zamek. Stwierdziłam, że bez sensu, b na prawdę materiał nie jest jakiś szczególnie upierdliwy. I wyszło tak:
A na dupie prezentuje się tak:
Co myślisz?