me and my family parenting cytatowo handmade kuchenne testy podróże

27 lutego 2014

RECENZJA: Można zatracić sprawność oczu, zaniedbując sprawność rąk...

Kiedyś sobie myślałam, że te wszystkie kremy do rąk mają rację bytu przy skrajnie niskich temperaturach, albo przy braku witamin, czy też ogólnym wysuszeniu dłoni... A te wszystkie panienki pracujące w biurach, najzwyczajniej przesadzają, bo nie wiem czy zauważyliście, ale zawsze, ale to zawsze panienki biurowe są w krem do rąk wyposażone. Moje spojrzenie na świat pod tym kątem zmieniło się kiedy zostałam taką oto panienką biurową. Odkąd co dnia mam do czynienia z toną papierów (sic!) nie wyobrażam sobie dnia bez kremu do rąk i miałam ich już miliard (tu przesadzam znacznie, ale było ich sporo). Jedne długo się wchłaniają, inne dziwnie pachną, jeszcze inne nie robią z dłoniami tego co powinny. Nie myślałam, że w jakimś kremie się zakocham. Nie myślałam też, że będzie to kosmetyk Avonu, bo mimo iż konsultantką jestem, to rzadko który kosmetyk tej firmy wywołuje u mnie, aż tak pozytywny oddźwięk. Mowa o

 Avon Care, Cocoa Butter Revitalising Moisture Hand Cream 

Opis: Zapewnia 24 - godzinne nawilżenie. Zawiera masło kakaowe, witaminę E oraz naturalne olejki (makadamia, awokado, z oliwki, z pestek winogron).
Skład dla zainteresowanych: Aqua, Glycerin, Mineral Oil, Stearic Acid, Dimethicone, Canola Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Imidazolidynyl Urea, Carbomer, Cetearyl Alcohol, Parfum, Methylparaben, Potassium Hydroxide, Trimethylsiloxysilicate, Cetearyl Glucoside, Disodium EDTA, Sodium PCA, Cyclopentasiloxane, Perilla Ocymoides Seed Oil, Caramel, Mel, Macadamia Ternifolia Sedd Oil, Theobroma cacao Seed Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Dimethiconol, Olea Europea (olive) Fruit Oil, Tocopheryl Acetate, Coumarin, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene. 

Cena: Jak to w przypadku kosmetyków Avonu różna. Ja nabyłam za około 3 zł.

Zapach: Przyjemny kakaowy. Człowiek ma, aż ochotę ugryźć się w rękę. ;)

Konsystencja: Gęsta kremowa. Musicie wybaczyć mi brak zdjęcia, ale fotki wykonywałam telefonem w pracy i większość się rozmyła. 

Opinia: Jak już wspomniałam kosmetyk mnie zaskoczył. Robi dokładnie to czego mi było trzeba. Nawilża (choć nie miałam nigdy problemu z przesuszonymi rękami), ale nie mam po nim uczucia tłustych rąk. Bardzo długo się trzyma, powiem szczerze, że używam go tylko w pracy, nakładając niewielką ilość, a po kilku godzinach on dalej trzyma! Jest bardzo wydajny. Nawet teraz, po wysprzątaniu domu, wytrzepaniu worka do odkurzacza (wiecie sami ile przy tym kurzu) i kilkukrotnym myciu rąk ja wciąż czuję jego działanie. I zapach. 

Czy nabyłabym znowu? Zdecydowanie tak. Korzystałam już z kremów do rąk takich firm jak Garnier, Glicea, Cztery Pory Roku, Kamill, Perfecta, Isana, innych od Avonu, ale ten to zdecydowanie mój faworyt! 


21 lutego 2014

2014-02-21

O to jestem, znów po nieobecności dłużej, która nie wynika z braku pomysłów na posta, o niee... A z życia. Codziennego. 
Wciąż walczę z pracą inżynierską. Walczę i walczę, i walczę. 
Zdrowotnie mieliśmy kilka problemów. A to węzły chłonne powiększone, omyłkowo wzięte przeze mnie za świnkę, a to kaszel, katar i dziwnego pochodzenia gorączki. A to trzeba było Julce zęba wyrwać. 
Biedna Lula, ona to się nacierpi z tymi swoimi ząbkami... Mimo wszystko jest bardzo dzielna. Na prawdę, S gorzej zniósł to rwanie Lulowego zęba na poczekalni, i ja, siedząc pod nią na fotelu, niż sama ona. Bez płaczu się nie obeszło, ale szybko się uspokoiła i hopsiała jak zwykle. Oczywiście nie obeszło się też bez wróżki zębowej. 
Ahh, żebyście widzieli tą radość, jak rano pod poduszką zamiast zęba znalazły się 4 zł. Właśnie na tyle wyceniła zęba właścicielka. :)

Przepraszam, ale będę kończyć, choć nie było to moim zamysłem, by wprowadzać aż tak krótką notkę. Zwykle nie wypowiadam się o polityce, czy o wydarzeniach na świecie, choć zazwyczaj jakieś swoje zdanie mam... Na temat Majdanu wypowiadać się też nie będę, bo nie potrafiłabym ubrać tego co myślę i czuję we właściwe słowa. 
Jednak to co wyczytałam przed chwilą wytrąciło mnie tak z równowagi, że jedyne co bym mogła powiedzieć o autorce tekstu nie byłoby zbyt miłe. Sami wyróbcie sobie opinię, jeśli macie ochotę, ale obawiam się, że odczucia będziecie mieć co najmniej podobne...

A ja tymczasem idę ochłonąć...

10 lutego 2014

Zobaczcie jak się zmieniliśmy w ostatnich latach...

Dzisiaj krótko, bo mnie coś głowa boli.

Chcąc zapewnić naszym pociechom świetną pamiątkę, co roku robimy im zdjęcie w tym samym miejscu. Niestety zdjęcie z 2012 roku się gdzieś zapodziało, a ja ciągle mam nadzieję, że jeszcze uda mi się je odnaleźć.

Zobaczcie jak się zmieniliśmy w ostatnich latach...


Macie podobne pamiątki? Lub może również robicie swoim maluszkom podobne?


Przypominam o rozdaniu (klik!)

01 lutego 2014

Poród rodzinny?

Wiele z Was jeszcze pewnie nie myśli nawet o dzieciach. Nie planuje ich... Jednak z racji tego, że jestem matką i mnie nachodzą matczyne refleksje. A Wy... Musicie czytać takie rzeczy. Dobra, nie zmuszam, jednak mam nadzieję, że kiedyś może Wam moje doświadczenie i moje przemyślenia pomóc.

Źródło: tu.
Czasem czyta się lub słyszy, że kobiety rodzą w niesamowitych bólach, że położne i lekarze nie pomagają rodzącym, że bydlaki nie dają znieczuleń. Ja, w szczególności jak byłam w ciąży, nasłuchałam się tyle masakrycznych historii, że w zasadzie to sama się sobie dziwię, że po dwóch porodach w ciąż żyję. I nie rozumiem, czemu ciężarnym opowiada się takie historie, żeby nastraszyć? Czy żeby przygotować na najgorsze? Wszystkim koleżankom, które miały przyjemność noszenia dziecięcia pod sercem zawsze powtarzałam: nie słuchaj co mówią ludzie, nie jest aż tak źle. Jakby miało być tak dramatycznie nikt nie decydowałby się na następne dziecko. '

Jasne, zdarzają się niemiłe sytuacje i przykre przypadki, ale bez przesady. Jedna dziewczyna opowiadała mi kiedyś, że jej kuzyn ma odstające uszy, bo jak się przychodził na ten świat to utknął i mu się uszy zawinęły. Słyszeliście kiedyś większą bzdurę? Poza tym rodzice tej dziewczyny musieli jej na prawdę niesamowitą ciemnotę wcisnąć, pewnie chcieli ją w ten sposób ustrzec przed zbyt szybką ciążą, bo co tu dużo mówić, dziewczyna intelektem nie błyszczała... Inna opowiadała mi o swoim porodzie, rodziła na krótko przede mną. Mówiła, że rodziła 3 dni, że lekarze nie chcieli jej pomóc, że miała straszne skurcze, a oni ją jeszcze pod prysznic wysłali i było jeszcze gorzej. Moi mili, to ma na celu prysznic, może i wywołuje większe skurcze, ale przyśpiesza całą akcję. Skurcze, no właśnie. Jeśli chodzi o nazewnictwo, często skurcze pojawiają się naprzemiennie z bólami w różnych opisach. W moim mniemaniu ból jest już sam w sobie strasznie negatywnie naładowanym słowem, skurcz mniej. Człowiekowi czasem łatwiej, lżej jak używa innego słowa. Ja sobie właśnie od początku mówiłam, że to będą skurcze, nie bóle. Ból może być zęba, a skurcz, bo odpowiednie mięśnie będą się kurczyć i rozszerzać, by moje maleństwo było ze mną, mój organizm mi chce pomóc, nie zaszkodzić. Może właśnie przez przemówienie do mojej psychiki było skuteczne. Za równo pierwsze i drugie dziecię urodziłam siłami natury, bez znieczulenia. Przypomnę, że było co rodzić: Lula- 3,750 i 58 cm, Tasior- 4,450 i 62 cm. 


Jak rodzić? Wybrać poród rodzinny, czy jednak zmierzyć się z tym w pojedynkę? 
Przede wszystkim nikt nie powinien Wam narzucać woli. Ja wraz z S. dopiero w drodze do szpitala zdecydowaliśmy się na poród rodzinny. Do tamtego czasu sama nie wiedziałam czy chcę by przy mnie był. Że może to być mało "apetyczne przedstawienie". Nie wiedziałam sama czego się spodziewać, jak to będzie wyglądać. Czy nie zepsuje to naszego pożycia, no sami Wiecie... Jednak później stwierdziłam, że mimo wszystko chcę by S. przy mnie był. Dziś, jak o tym myślę, nie wiem czy poradziłabym sobie bez jego wsparcia. Tzn. na pewno bym sobie poradziła, ale nie wiem czy miałabym takie wspomnienia jak dziś mam, i czy mój stosunek do porodu byłby taki sam. 

Jakie są plusy porodu rodzinnego?
+ Partner zawsze może skontrolować, czy dostajemy należytą opiekę.
+ Wzmacnia się więź między partnerami, ojciec dziecka widzi, że poród to nie takie małe miki.
+ Kobieta czuje się bezpieczniej, mniej się boi. 
+ Tatuś przetnie pępowinę, ależ będzie dumny.
+ Często jest tak, że kobieta w amoku nie słucha co mówi do niej kadra lekarska, mąż świetnie sprawdza się w roli przekaźnika informacji.
+ Pomaga przy zmienianiu pozycji. ;)
+ W naszym przypadku, to tatuś pierwszy miał dzieci na rękach, też się tatuś tym szczycił. :)
+ Przypomina o prawidłowym oddychaniu.

A minusy?
- Nie ukrywajmy, nie każdy mężczyzna się do tego nadaje... Mogą to być zbyt duże emocje i wrażenia.
- Czasem też facet, może zobaczyć coś, co negatywnie wpłynie na jego hmm... pożądanie, co zmieni na zawsze relacje miedzy nim a partnerką.
- Sam nie wie co robić, jest zdezorientowany, nie wie jak reagować na niecodzienne zachowanie partnerki.

Ile kosztuje?
Ja przygotowując się do porodu słyszałam, że tysiąc złotych. :o Rodziłam rodzinnie bezpłatnie. Jednak warto zasięgnąć informacji w samym szpitalu, gdyż warunki korzystania z porodów rodzinnych szpitale ustalają indywidualnie. Gdzieniegdzie ceny wahają się od 50 do nawet 600 zł.