me and my family parenting cytatowo handmade kuchenne testy podróże

18 lutego 2013

Matki dają naszemu duchowi ciepło, a ojcowie - światło.

Nikt nie powinien ubliżać żadnej matce, to jest pewne. Matka jaka by nie była, zawsze dla swojego dziecka chce jak najlepiej. Choć nikt nie jest idealny-każdy błędy popełnia, błędy wychowawcze również.

Temat matek podobnych celebrytce Katarzynie pomijam, bo to się w głowie nie mieści, już dość, komentować nie będę.

To Ty, bądź dobrym rodzicem! ;)
Mamusie, często nieświadomie, lubują się w komentowaniu innych mamusiek. "Nie które matki nie powinny mieć dzieci, jak można 6-miesięcznemu dziecku dawać do jedzenia buraki."
"Zobacz, ta w kółko dziecko w chuście nosi, jeszcze będzie płakała, że musi dźwigać 6-latka, bo chodzić nie chce." "Jak można dziecko w kółko karmić słoiczkami?" 
Niestety i ja nie pozostaję bez winy. To jedno z moich postanowień noworocznych, o których pisałam tutaj. Też oceniam, też krytykuję, na szczęście udaje się coraz rzadziej. Często robimy to bezwiednie, bo coś nas przeraża, bo my wychowujemy inaczej. Jak już na forum dojdzie do wymiany zdań, to mamuśki podpierają się literaturą. Jakiś Doktorzyna opublikował książkę, w której jest napisane to tamto śramto i na pewno ma rację! Bo jest to poparte ba-da-nia-mi! Wszystko elegancko, tylko:
a) nie ma dzieci książkowych (Książkowo to moja córka powinna raczkować, a nie chodzić w wieku 9-miesięcy)
b) badania, badaniami. Zależy kto je finansuje lub zleca. Dajmy na to patrzymy na badania pieluszek jednorazowych. Jeżeli badania są zlecane przez Instytut Matki i Dziecka, możemy im dawać wiarę, a jak by były finansowane przez powiedzmy firmę Pampers to czy nie oczywiste jeż, kto zwycięży w badaniach na temat pieluszek? Warto to zawsze sprawdzać.

Kiedyś też wdałam się w dyskusję z jedną Panią Iksińską, na temat tego czy dziecko, które zaczyna mówić, jest w stanie zrozumieć znaczenie słów, które wypowiada. Chodziło wówczas o dziewczynkę, która w wieku 11 miesięcy zaczęła mówić do swojej rodzicielki "mama". Pani Iksińska twierdziła, że nie. Że to puste sylaby i nic więcej, bo w jednej mądrej książce napisali, że dopiero w wieku dwóch lat rozumie co mówi. Co prawda wydaje mi się, że ona coś źle zinterpretowała, ale szła w zaparte. Jak dla mnie jest różnica między gaworzeniem, pierwszym powtarzaniem sylab, składaniem sylab, a powiedzeniem "mama" na mamę, która właśnie przyszła do pokoju. Powiedzeniem mama na mamę, a nie na tatę, babcię, pieska czy pluszaka. Wyczuwa się przecież tą różnicę, kiedy to jest tylko powtarzanie, a kiedy świadome użycie. Przecież nawet teraz czasem proszę swoją trzylatkę by powtórzyła jakieś słowo, którego znaczenia nie zna by ćwiczyć język. Ciężko, żeby wiedziała co to znaczy meldunek lub gałka muszkatołowa. Ale wiem, że jak mówi o elementach to mówi o częściach, np. układanki.

Wracając do tematu, uważam, że najzdrowsza jest równowaga w wychowaniu, wszystko jest dla ludzi, ale nic w nadmiarze. A jeśli ktoś wychowuje inaczej, dowiedz się dlaczego tak robi. Może okazać się, że to właśnie Ty i Ja robimy coś nie tak-choć wydaje nam się inaczej. Nie krytykujmy! Jak nas poproszą to doradźmy, ale nie krytykujmy. Nikt z nas nie jest doskonały.
Najważniejsze by dzieciom krzywda się nie działa, prawda? ;)

4 komentarze:

  1. Tak, tak i jeszcze raz tak!

    Ale to chyba tak działa, że jak X widzi, iż Y robi inaczej niż ona, to popada w popłoch - czyżbym ja robiła źle? Och nie, zatem to Y musi robić źle i trzeba jej to koniecznie udowodnić!

    Gdy tymczasem za 20 lat dla naszych dzieci nie będzie mieć absolutnie żadnego znaczenia, czy jadły słoiczki, czy zupki, czy były karmione do pół roku, czy do 3 lat, czy były noszone w chuście czy wożone w wózku. No ale ta perspektywa wydaje się tak odległa, a ten słoiczek i zupka tak mocno wpisane w naszą codzienność...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafnie Synafio!
      Ostatnio nawet ja się śmiałam, gdyż z podesłanego mi artykułu wynikało, że moja mama chciała mi nie wiadomo jaką krzywdę zrobić, bo dawała mi za okresu dziecięcego do jedzenia paróweczki, jogurciki, bobofruty i inne tym podobne. A teraz jestem w pełni zdrowa, i psychicznie nie skrzywdzona, choć powinnam (przynajmniej według artykułu). ;)

      Usuń
  2. Moja pierwsza córka była bezproblemowa (przynajmniej do roku, przynajmniej tak mi się wydawało, a może po prostu szybko zapomniałam, jak było naprawdę :D ). Druga dała mi ostro w kość. Przy pierwszej widziałam wszystkie błędy wychowawcze innych rodziców - a bo to dziecko nie siedzi a sadzane, a bo buja do snu, kiedy moja zasypiała samodzielnie. Teraz wściekam się, jak ktoś coś skomentuje, bo wiem, że każde dziecko jest inne, do każdego trzeba podejść w odpowiedni tylko jemu sposób. Sarę bujałam na rękach nawet podczas jedzenia, bo inaczej płakała, usypiam nadal na rękach, bo ma problem z wyciszeniem. Wszystkie metody zawodzą, więc czekam, bo widocznie ona jeszcze nie jest gotowa na nauki. Jeszcze nie rozumie, potrzebuje czułości... Po prostu zaakceptowałam, że jest inna niż pierwsza córka. I mało interesują mnie komentarze mam, bo z każdym dniem kocham coraz bardziej tego uparciucha :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może te komentarze są irytujące tylko dla mamusiek więcej jak jednej pociechy? Bo one po prostu przekonały się jak jest na własnej skórze.
      A na Sarę na pewno przyjdzie czas, pewnie jest to póki co trochę uciążliwe, jednak na pewno potrzeba jej dużo dużo dużo miłości, a kto jej da więcej jak nie mama. :) Jesteś dzielna!
      Powodzenia

      Usuń

Za każdy komentarz dziękuję!