me and my family parenting cytatowo handmade kuchenne testy podróże

18 listopada 2013

Mamo jesteś smutna, bo nie dałem Ci jeszcze buziaka?

Mamo jesteś smutna, bo nie dałem Ci jeszcze buziaka? Staś

Stasiu, lecimy siku? -chyba nie dosłyszał, odwraca się z przejętą miną i mówi- no to leć!

S: Wiecie co to kosmos?
Tasior: Rakieta!
Lula: Gwiazdy!
Viv: Słonko!
S: Dobrze, o ile wy wiecie. A na jakiej planecie mieszkamy?
Tasior: Na Żeliwnej! (mała pomyłka z ulicą ;))


__________________________________________________________________________


Życie dorosłych jest beznadziejne, a doba jest za krótka. Nie możemy robić tego co chcemy, bo mamy inne priorytety. W dwóch słowach - przechodzę kryzys. Po 3 latach poświęcania się dzieciom, rodzinie, przyszedł czas na całkowite odcięcie pępowiny. Fazowo, bo fazowo, ale przyszedł. Najpierw pójście do przedszkola przez potworki, teraz ja wyleguję się po pierwszym dniu w pracy. Dzieci śpią. I choć atmosfera w pracy jest rewelacyjna, to ja wróciłam do domu w parszywym humorze. 
Pracuję w dziale windykacji. Jeszcze nie mam uprawnień jak reszta dziewczyn, na to przyjdzie czas. Jestem powoli wdrażana w system, a już usłyszałam pochwałę, że szybko łapię. ^_^ Póki co wystawiałam monity o zaległych płatnościach, troszkę archiwizowałam zwroty, trochę innej papierologii, no i poznawałam zasady działania programów. Dziewczyny są super, odnoszą się do siebie jak ludzie, co mi się bardzo podoba. 
Więc skąd ten mój zły nastrój... Cały czas myślałam o zwichniętej stópce Stasia. O tym, że nie odbiorę Julki z przedszkola (Staś miał wolne ze względu na stopę, cały dzień przehulał z babcią). Generalnie kłębiły się po mojej głowie myśli, że powinnam być przy dzieciach. Gotowa na wszelkie dolegliwości, bolączki. Że powinnam pracować krócej, w domu, cokolwiek. Na pewno jest to etap przejściowy, jak każdy w życiu, ale póki co walczę sama ze swoimi myślami. Nie jest przecież tak źle... 8 godzin, do 16... Kasa nie mała... A dla mnie 45 minut w drodze powrotnej to za dużo. Może wyolbrzymiam. Jednak co by nie mówić, jestem tylko kobietą, i choć zazwyczaj racjonalnie myślącą, to jeśli chodzi o moich najbliższych reaguję zawsze emocjonalnie. Na to się nic nie poradzi.

Trzeba walczyć. Chcę mieć własny pub, a nie ma mowy o realizacji tego marzenia na kredycie bez wkładu własnego, tacy jesteśmy uparci. ^_^ Poza tym marzeń jest więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz dziękuję!