Dziś chciałam napisać co-nie-co o lubieniu się. Czasem jestem świadkiem sytuacji, w których rodzice zmuszają dzieci by się z kimś bawiło... Albo też zdarza się, że rodzice nastawiają dzieci przeciwko innej osobie.
Nie ma drugiego człowieka takiego jak ty. Jesteś jedyny w swoim
rodzaju i wyjątkowy, całkowicie oryginalny i niepowtarzalny.
Nie wierzysz w to, ale naprawdę nie ma
żadnego drugiego takiego jak ty. I żaden człowiek, którego kochasz, nie będzie już zwyczajnym człowiekiem. Jakaś osobliwa siła przyciągania promieniuje z niego. I ty zmieniasz się pod jego wpływem. Jemu możesz nawet powiedzieć: "Dla mnie nie musisz być nieomylny, bez błędów
ani doskonały, bo: Ja przecież Ciebie lubię!"
żadnego drugiego takiego jak ty. I żaden człowiek, którego kochasz, nie będzie już zwyczajnym człowiekiem. Jakaś osobliwa siła przyciągania promieniuje z niego. I ty zmieniasz się pod jego wpływem. Jemu możesz nawet powiedzieć: "Dla mnie nie musisz być nieomylny, bez błędów
ani doskonały, bo: Ja przecież Ciebie lubię!"
Jednych kochamy, drugich lubimy, a trzecich? No cóż... Niekoniecznie. To zazwyczaj nie jest tak, że niechęć jest jednostronna, choć i to się zdarza. Z niektórymi musimy przebywać na codzień, innych widujemy raz na pół roku. To nasi znajomi z pracy, szkoły, przedszkola, rodzina etc.
Powinniśmy się tolerować, nie wchodzić sobie w drogę,nie utrudniać życia.
Dlatego nie rozumiem, jak można dzieciaki zmuszać do wspólnej zabawy. Ja widzę, kiedy moje dzieci nie mają ochoty się z kimś bawić, dzielić - rozumiem to. Jeżeli nie chcą to nie muszą. Z kolei, gdy ja nie przepadam za kimś, to staram się mojej nieprzychylności nie przelewać na dzieci. A zdarza się, że one uwielbiają kogoś, za kim ja nie przepadam. I wiem, że zawsze cieszą się na wizytę takiego gościa.
Generalnie to przyszedł kurier, ja zgubiłam wątek. Ech... Edytuję jak wątek wróci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz dziękuję!