me and my family parenting cytatowo handmade kuchenne testy podróże

30 maja 2016

Finlandia już za rogiem ;)

No cześć,

Tak dawno mnie tu nie było, że aż blogger z niedowierzania, że chcę coś napisać, się zawiesił.
Miał prawo, sama się na chwilę zawiesiłam.

Dużo się dzieje... Nie koniecznie dobrego. Bo nad dobrem to trzeba pracować, by się działo i tak też robię. Robimy. Pracujemy by dobro się nam przytrafiło. :)

Jednak nie samą pracą i zmartwieniami żyje człowiek, a i drobnymi przyjemnościami również. Planowanie urlopu, czy może być coś przyjemniejszego? A no może - sam urlop. :) Do urlopy jeszcze półtora miesiąca, więc plany trzeba po dopieszczać. A w tym roku wybieramy się do...

04 stycznia 2016

szczęśliwego nowego roku

Święta za pasem, ba... Mamy już 4 dzień nowego roku, a ja tu jeszcze z życzeniami do Ciebie nie przyszłam. Jest jedna grafika, która świetnie oddaje to, czego Ci życzę.



Postanowień noworocznych nie mam. Zresztą nigdy jakoś specjalnie żadnych nie miałam. Jedynie mam tylko pobożne życzenia dla siebie: zawsze pełnego baku i ciepłej herbaty w termosie.

Znowu mało mnie tu, wiem, wiem... Mój słomiany zapał. <3 Jednak jeśli chcesz wiedzieć czym się teraz zajmuję to zapraszam na vivsiory.

23 listopada 2015

Pierwsza klasa?

Staś do przedszkola poszedł jako 2 (i pół) latek-czyli wcześniej niż ustawa przewiduje, Julka już zgodnie z harmonogramem jako 3-letnia dziewuszka. Na początku w grupie byli razem. 2 lata temu, rok temu, jak ktoś mnie pytał, czy chciałabym ich puścić razem do szkoły do jednej klasy, czy może tak jak powinno być odpowiadałam, że nie wiem, że waham się, a poza tym do tego czasu wszystko zdąży się jeszcze parę razy zmienić. No i trach, przyszło.

 I teraz jestem w rozsypce-wiem, że jeszcze nic nie jest przesądzone, bo jak ostatecznie wszystko będzie wyglądać dowiem się za 10 dni, ale...Po pierwsze: Julka jest bystrą dziewczynką, czasem się nie słucha, ale jest bardzo pojętna, nie wątpię w to by miała sobie w szkole nie poradzić. Jednak z drugiej strony wiem, jak to było w zeszłym roku, gdy rozmawiałyśmy o szkole. Ona jest bardzo nieufna i nieśmiała (choć jak kogoś dobrze pozna to mu na głowę wejdzie), pójście do szkoły z samej nazwy było dla niej zbyt stresujące-dlatego do zerówki poszła jeszcze do przedszkola. Umówiłyśmy się, że pójdzie do szkoły, wtedy kiedy pójdą jej koleżanki, bo skoro ma to dać jej poczucie bezpieczeństwa to czemu nie. Teraz nie jest to już takie oczywiste.Po drugie: Nawet jeśli stwierdzę, że mi wygodniej by jeszcze pochodziła do zerówki w przedszkolu, bo to jest swoista forma wygody dla rodzica, to nie chcę by powtarzała ten sam materiał drugi raz. Nawet by go powtarzała drugi raz, ale inaczej. To byłaby forma uwsteczniania, a tego moje dziecko nie potrzebuje. Po trzecie: Czy za rok nie będzie tak, że między moimi dzieciakami nie wytworzy się 2-letnia dziura w systemie klasowym? Julka będzie w drugiej klasie, a Staś w zerówce? Mimo, że jest między nimi tylko rok różnicy?Ja na prawdę nie mam nic przeciwko edukacji w szkołach od 6 roku życia. Nie uważam też by było to odbieranie dzieciom dzieciństwa, dzieciństwo nie kończy się na przedszkolu... Tylko żeby program i kształt nauczania się zmienił. By z dziećmi pracowano w małych grupach, skuteczniej. Ale nie, zamiast tego planuje się zamykanie szkół w Gdyni. Porównuje się nasze dzieciaki z dzieciakami z zagranicy, słyszy się, że tam dzieci do szkoły od 4 roku życia i nikomu krzywda się nie dzieje, jednak wydaje mi się, że jest znaczna różnica w sposobie kształcenia. Z autopsji nie znam, a z tego co czytam i co słyszę. Kurcze pieczone, dzieciaki to nie króliki doświadczalne. A taka dowolność w wybieraniu czy puścić sześcio- czy siedmiolatka do pierwszej klasy to też nie jest metoda. No nic, w czwartek mam w przedszkolu zebranie w sprawie predyspozycji dzieci, może wtedy coś postanowię... Ekhm, postanowimy.

13 listopada 2015

DIY: gra planszowa

Pomysł stworzenia planszówki powstał w naszych głowach wczoraj. Co prawda mieliśmy się tym zająć wspólnie po przedszkolu/ pracy, ale jak wiadomo życie lubi płatać figle i Lula wstała z paskudnym kaszlem. Tasior poszedł do przedszkola, a my leczymy się domowymi sposobami.

Przysiadłyśmy z Lulą i zaczęłyśmy opracowywać plan. Gra planszowa powinna być o czymś, najlepiej o czymś co dzieciaki lubią najbardziej, a że każdy z nich ma inne zainteresowania tak powstały nam "Kucyki i Transformersy". Choć w zasadzie powinny to chyba być Transformery, tak byłoby bardziej po polsku?  Mniejsza. ;)

Rozrysowałyśmy plan gry. Wybacz za rozmazane zdjęcie.

Następnie, z dostępnych w domu środków plastycznych przygotowałyśmy:
-kredki, ołówek, klej, nożyczki i wyobraźnie,
-kolorowe pola do gry,
-postacie z bajek, które dzieciom będą przypominały o konkretnych zadaniach (oczywiście tusz się zawsze kończy kiedy jest potrzebny),
-plansze ze starej teczki na dokumenty, w domyśle miał być to brystol A3, nadałby się też karton (zwykłe kartki zbyt szybko mogłyby się zniszczyć).

Na naszej planszy narysowałyśmy ołówkiem linie - to nasza trasa. Wyznaczyłyśmy w których miejscach spotykać będą nas różne przygody. Ozdobiłyśmy plansze w scenki, które to pokrótce będą opowiadać o tym co nas spotyka. Następnie ponaklejałyśmy pola.

Kolejne rozmazane :/
Kilka zbliżeń:


Stając na polu przedstawiającym postać otrzymujesz konkretne zadanie. W naszym przypadku to:
1. ZECORA - Wpadłeś w trujące rośliny. Wyrzuć 2,4 lub 6, a znajdziesz potrzebne składniki do odtrutki dla Zecory. Jak się uda, przesuń się o jedno pole do przodu.
2. BUMBLEBEE - Znalazłeś zepsuty samochód, udało Ci się go naprawić. To Bumblebee! Podwozi Cię o 4 pola do przodu!
3. JETFIRE - Jetfire otworzył kosmiczny most. Przesuń pionek na pomarańczowe pole.
4. PINKIE PIE - Pinkie Pie zobaczyła olbrzymie babeczki i zupełnie straciła dla nich głowę! Tracisz kolejkę.
5. DISCORD - Och nie! Discord znów użył swej magii do psocenia! Zgubiłeś się i musisz iść przez ciemny las.
6. OPTIMUS PRIME - Optimus Prime prosi Cię o pomoc w pokonaniu Decepticonów. Zgadzasz się i tracisz kolejkę.
7. RAINBOW DASH - Rainbow Dash pomaga Ci ominąć wulkan, przesuwasz pionek na brązowe pole.
8. Wpadłeś w plamę oleju, cofasz się o 2 pola.

Proste, a ile przyjemności z tworzenia, kreatywnego myślenia. My tymczasem czekamy tylko na Tasiora i zaczynam grać. ;)

14 października 2015

Idź i zacznij być szczęśliwy!

Często się zdarza, że słyszę, że ludzie mi zazdroszczą. Nie ukrywam, że miło to słyszeć, ale nie wiem czego można mi zazdrościć. To znaczy niby wiem, ale nie rozumiem...

Pomimo tego, że los czasem rzuca nam kłody pod nogi, to i tak każdy z nas jest jego panem. Zawsze jest wybór: albo się szykujesz i czekaż na to, aż kłoda Cię przewróci, albo próbujesz stawić jej czoła. Na pewno istnieje jeszcze cała paleta innych rozwiązań, jedyne co nas ogranicza to nasza wyobraźnia. Zazwyczaj jest tak, że ograniczamy się sami. Przez lenistwo, brak komunikacji, nie wiarę w siebie... Prawda, że żadko kiedy jest tak, że to czynniki kompletnie niezależne od nas komplikują nam życie? To siedzi w nas.

Stawiaj sobie cele i do nich dąż. Walcz ze swoimi słabościami, jeśli Ci przeszkadzają. Jeśli zazdrościsz czegoś innym, zacznij wcielać to w swoje życie. Jeśli coś Ci się marzy to z każdym dniem próbuj robić coś co Cię do tego przybliży, każdą swą decyzję próbuj podejmować z myślą o celu. Nie wszystko da się osiągnąć od razu. Jasne, że nie. Zacznij rozmawiać, naucz się rozmawiać, naucz się słuchać. Dużo konflikótw jakie tworzą się między ludźmi wynika z tego, że nie potrafią się porozumieć. Czasem wystarczy wyobrazić sobie, że jest się kimś innym. Postarać się zrozumieć jego postępowanie, co wpływa na jego decyzje. Dostrzec, czy my jesteśmy tacy zupełnie okej wobec niego. Przestać myśleć tylko o sobie.

Jeśli chcesz podróżować to wsiądź do pociągu byle jakiego i jedź. To nie takie łatwe? Bo co? Bo kasa? Bo czas? Bo gdzie? Ja też kiedyś zazdrościłam i nic z tym nie robiłam, mój rejon wydawał mi się taki nieatrakcyjny. Tymczasem zobacz w ilu miejscach już byłam...
Powinno się powiększyć po kliknięciu w obrazek
Nie masz samochodu? Wsiądź na rower. Jedź komunikacją miejską. Nawet na stopa. Większość tych wszystkich naszych wycieczek odbyła się bez jakiś większych dodatkowych kosztów. Auto tankujemy raz na jakiś czas, jeździmy nim tylko w weekendy, bo szkoda wachy na dojazdy do pracy. Pakujemy w plecak kilka bułek, jakieś chrupaski, termos z herbatą dla dzieciaków, a w kubi termiczne wlewamy kawę. Pomysł na wycieczkę, też zreguły tworzy się w piątek po południu, lub w sobotę rano. Jest masa portali internetowych, na których można zawsze znaleźć coś dla siebie. A czas... Nikt z nas nie ma go za wiele. Dlatego ja naprzykład preferuję robienie porządków domowych po pracy. Jestem zrąbana jak koń po westernie, a i owszem, ale później wiem, że weekend mam tylko dla rodziny. 100% czasu. 

To nie tyczy się tylko podróży, zaczęłam od tego, bo to taki mój mały konik. Po prostu jesli chcesz coś robić to po prostu przestań szukać przeszkód i zacznij to robić. Chcesz schudnąć? Zacznij od diety i prostych ćwiczeń. Chcesz jeździć konno? Zapytaj w pobliskich stadnianch czy nie potrzebują pomocy przy koniach, często bowiem bywa, że w zamian za pomoc można pojeździć na koniu. Chcesz by żona była dla Ciebie lepsza? Stań się lepszym mężem. Po prostu zacznij coś robić! Nie bój się zadawać pytań pasjonatom. Nie bój się dzielić z innym swoimi pasajmi. A teraz już idź i zacznij być szczęśliwym. ;)

PS. I zacznij unikać toksycznych ludzi. ;)

13 października 2015

Podróże: Bauska, Pałac w Rundale

Po wizycie na górze krzyży, braku pola namiotowego tam, gdzie teoretycznie powinno być, ruszyliśmy w dalszą trasę, w nadziei, że znajdziemy odpowiednie miejsce na nocleg. Ani się obejrzeliśmy, a przekroczyliśmy granicę Litwy i wjechaliśmy na terytorium Łotwy, gdzie przywitała nas tęcza. Taka ciekawostka dla kierowców, to fakt, że Łotysze wszyscy jak jeden mąż jeżdżą samochodami nie w wydzielonych pasach, a po poboczu. Środek drogi zostawia się wolny. Nie, tu nie chodzi o to, że puszczają szybkich i wściekłych - po prostu tak jeżdżą. 


W Bausce udało nam się zakwaterować na pokojach. Dostaliśmy do swojej dyspozycji mieszkanko z dwoma pokojami dwuosobowymi i łazienką. Kuchnia była na dole i była dostępna dla wszystkich. A jak się odpowiednio stanęło to i wi-fi się złapało. Jedna noc kosztowała 45 € za całą naszą czwórkę. 

05 października 2015

Ludzie są absurdalni

Obserwuję moich najbliższych ludzi, którzy powinni mi być najbliżsi i mam wrażenie, że zaraz wyskoczy skądś jakiś koleś i krzyknie, że jestem w ukrytej kamerze. Czekam, ale on wciąż nie wyskakuje. Nie wiem, dlaczego jestem wplątana w rzeczy z którymi nie mam nic wspólnego. A to co się dzieje, co słyszę jest jakieś totalnie absurdalne. Ludzie są absurdalni. Nie da się nawet tego logicznie wytłumaczyć.


Wrócę do pisania jak choć część rzeczy przestanie mnie trapić. Albo jak to sobie poukładam to wszystko. Albo jak spirala absurdów przestanie się ruszać.

12 sierpnia 2015

Podróże: Szadów, Góra krzyży

Kontynuując to co nie zapisane z wczoraj. ;)
Połowicznie przemoczeni władowaliśmy się do samochodu, odpaliliśmy bajkę na tablecie, bo u milusińskich włączyło się marudztwo, a drogi przed nami było i trochę. Pogoda za oknem również zrobiła się jakaś marudna.

Szadów
Zastanawialiśmy się nad noclegiem w tym miejscu, ale sprawa nie była taka prosta. Niestety Pani w recepcji nie mówiła zbyt dobrze po angielsku i chyba nie było miejsc. Mimo to dobrze było zatrzymać się w tym miejscu i pomyśleć co dalej. U nas w kraju takich wiatraków-moteli nigdy nie widziałam, a to takie fajne miejsce by przycupnąć na chwilę...
Zabytkowy wiatrak w Szadowie
Dzieciaki miały chwilę na pląsy na placu zabaw, a my zbadaliśmy mapę. Głównie S., bo mi z czytania map najlepiej jednak ich trzymanie wychodzi. ;)

11 sierpnia 2015

Podróże: Troki, zamek na wyspie

S. zarzucił mi, że w poprzednim wpisie zabrakło mojej opinii, muszę mu przyznać rację. Nie będę już wpisu edytować, jeżeli chcesz wiedzieć więcej po prostu zapytaj. ;) Obiecuję poprawę, a na koniec zrobię ogólne podsumowanie.

Następnego dnia ruszyliśmy dalej w głąb Litwy.