Miał być post o cieście, miał być post o lampionie. A tymczasem dzieci chore i nic nie jest jak być powinno. Musicie mi wybaczyć nieobecność. Przyjdę do Was jak znajdę odrobinę spokoju.
Julka ma nowe powiedzonko, powtarza je zaraz po przyjęciu paskudnych w smaku leków.
"Popłakałam się jak cebulka".
Swoją drogą, znacie jakieś dobre sposoby na przemycanie na prawdę gorzkich leków dzieciom? Nakrapianie na łyżkę cukru, dodawanie do słodkich soków nie pomaga. Serio, nawet ja nie jestem wstanie tego ruszyć, a jakoś trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz dziękuję!