Witajcie.
W związku z nawałem prac domowych, gości i innych, w tym remontu pokoju pod dzieci, podsumowanie dwóch tygodni wyzwania zrobię w niedzielę. Przepraszam Was, nie wiedziałam, że tak się wszystko mi nawali na głowę na raz. Ale wiadomo, w życiu są priorytety i Priorytety.
Teraz znalazłam chwilkę. Dzieci zmęczone po porannym spacerze, do tego duszno, goście wyszli, pada więc prania nie robię.
Przeczytałam parę artykułów, postów dotyczących żywienia dzieci.
Znów wychodzę na złą matkę. Na matkę, która jak mawiał poeta wzięła listę błędów i zaczęła je wszystkie popełniać po kolei. Ważne jest to co jedzą nasze dzieci. Każdy o tym wie. Dieta dziecka (dorosłego też), powinna być zróżnicowana, zawierać wszystkie potrzebne witaminy, wartości odżywcze etc. Eko-matki oczywiście odrzucają kupowanie czegokolwiek w markecie, w zasadzie to najlepiej jakbyśmy wszyscy mieli własną wyhodowaną żywność w ogródku. Nie macie ogródka? To na balkonie. Nie macie balkonu? To poświęćcie jeden pokój na domowy ogródek. Oczywiście przekolorywuje, ale nie wszędzie są dostępne jajka od szczęśliwych kur, nie wszędzie można kupić herbatę ze sprawiedliwego handlu, czy też warzywa wolne od zanieczyszczeń. Czasem nas na takie bycie eko po prostu nie stać, a bardzo by się chciało. Do tego dochodzi jeszcze kwestia smaku. Nie wszystko wszystkim smakuje. Każdy ma swoje smaczki, już ja o tym dobrze wiem. Gotując dla mojej rodziny muszę nieźle się na ćwiczyć by wszystkim smakowało. Taki przykład: Tasior uwielbia gotowaną marchewkę i makaron, za to nie cierpi kukurydzy. Lula lubi mięsko, szpinak i kukurydzę, ziemniaki i makaron niespecjalnie, ale gotowanej marchewki nie dotknie. Sławek nie może patrzeć na makaron, najlepiej jadłby schabowe z ziemniakami i mizerią, nie lubi szpinaku. Ja natomiast nie przepadam za schabowymi, ziemniakami, gotowaną marchewką. Lubię makarony i szpinak. Sami widzicie, że nakarmić nas i nie robić 4 różnych obiadów, tak byśmy byli zadowoleni to wielka sztuka. W zasadzie jedynym daniem, które każdemu pasuje jest zupa pomidorowa... Ale ile można? :)
Mam taką teorię, że jak organizm potrzebuje jakiegoś składnika, to się o niego upomni. Jak będzie miał nadwyżkę, to przestanie nam coś smakować. Ja kiedyś mogłam nie pić nic innego jak mleko, na prawdę, kilka litrów dziennie. Teraz jak miałaby wziąć łyczka pewnie skończyłabym przytulając się do sedesu. Jajka w czystej postaci (gotowane, jajecznica) działają na mnie podobnie. Tasior kiedyś nie jadł sera, nie lubił. Zawsze prosił o kawałeczek, gdy Julka sobie życzyła plasterek, jednak zawsze wypluwał. Któregoś razu ostro chorowali. Pamiętam, że podawanie im płynów było na siłę... Po chorobie Staś zaczął jeść ser - organizm pewnie stracił coś czego wiele można znaleźć w żółtym serze.
Jakbyście zdrowo nie gotowali, jakbyście się nie starali, na pewno podajecie dzieciom coś co do jedzenia się nie nadaje.
Jogurty? Złe.
Banany? Złe.
Płatki kukurydziane i inne? Złe.
Mleko krowie? Złe.
Soki w kartonach? Złe.
Parówki? Złe.
Ser? Zły.
Wędliny? Złe.
Warzywa z nie przydomowego ogródka? Złe.
Potrawy mączne? Złe.
I tak dalej, i tak dalej...
We wszystkim NA PEWNO jest chemia, konserwanty, pestycydy, substancje niewiadomego pochodzenia. To wszystko jest sztucznie słodzone. W zasadzie to od spożywania tego wszyscy umrzemy.
Najgorsze jest to, że to co najczęściej pojawia się w artykułach dot. żywienia dzieci, okazuje się, że wszystko podawała mi moja mama. Może nie wszystko, ale większość. Oczywiście nie codziennie, ale podawała... MAMO, CZYM TY MNIE KARMIŁAŚ??? Jakim cudem ja wciąż egzystuję na tym świecie... Jakim cudem nie choruję... Jakim cudem nie mam żadnych schorzeń... Któż to wie. Ewenement na skalę światową.
Wszystko jest dla ludzi, nic w nadmiarze nie szkodzi. Trzeba postępować racjonalnie. To, że się będzie zabraniało dziecku jedzenia czekolady, nie zawsze oznacza, że się je uchroni. Czasem dziecko z chęci spróbowania zakazanego owocu, będzie obżerało się czekoladą po kątach. A to nie o to chodzi. Przesadne dmuchanie i chuchanie na dziecko może spowodować, że w późniejszym życiu gdy spotka się w jakiejś restauracji ze zwykłą potrawą - nie eko - okaże się, że ma problemy natury gastrycznej, bo żołądek nie jest wstanie przetrawić.
Jakie są Wasze spostrzeżenia w kwestii żywienia?
29 lipca 2013
19 lipca 2013
7 metamorfoz. Wyzwania część druga, PIN UP!
Tydzień drugi za nami, a na tapecie Pin Up Girl!
Wybaczcie za opóźnienia. Marzę o chwili, gdy usiądę i będę mogła nadrobić blogowe zaległości...
W tym tygodniu niestety nie przybyło nam nowych uczestników wyzwania, a wciąż czekamy na odważnych, wystarczy podesłać mi link: tu na blogu w komentarzu, na mail odgryz.sobie.stope@wp.pl
Przypominam, że styl dowolny. Może być sam make-up, stylizacja, manicure, całokształt, fryzura.
PIN UP
Seksowne, ale nie wulgarne. Kuszące, ale delikatne. Czarna kreska, czerwona chusta, groszki, kratki, paski... Tak mi się kojarzą dziewczyny z plakatów. Spójrzmy więc na Wasze interpretacje.
Dziewczyny dały radę, prawda? :D Każda byłaby świetną Pin Up Girl!
No to teraz ja...
Do zobaczenia w Gotyckich wersjach. ;)
Wybaczcie za opóźnienia. Marzę o chwili, gdy usiądę i będę mogła nadrobić blogowe zaległości...
W tym tygodniu niestety nie przybyło nam nowych uczestników wyzwania, a wciąż czekamy na odważnych, wystarczy podesłać mi link: tu na blogu w komentarzu, na mail odgryz.sobie.stope@wp.pl
Przypominam, że styl dowolny. Może być sam make-up, stylizacja, manicure, całokształt, fryzura.
PIN UP
Seksowne, ale nie wulgarne. Kuszące, ale delikatne. Czarna kreska, czerwona chusta, groszki, kratki, paski... Tak mi się kojarzą dziewczyny z plakatów. Spójrzmy więc na Wasze interpretacje.
1. http://tococieszy.blogspot.com
2. http://neksii.blogspot.com
3. http://kotek-pstrotek.blogspot.com
Dziewczyny dały radę, prawda? :D Każda byłaby świetną Pin Up Girl!
No to teraz ja...
Do zobaczenia w Gotyckich wersjach. ;)
16 lipca 2013
Nie wszyscy musimy się lubić
Póki co siedzimy w domu. Oczekujemy kuriera. Lula bawi się kucykami, Tasior ogląda rosyjskie kreskówki, a ja znalazłam chwilkę dla siebie. Chyba znalazłam wymarzone mebelki do pokoju dziecięcego. Będę się chwalić jak będę mieć w garści. ;)
Dziś chciałam napisać co-nie-co o lubieniu się. Czasem jestem świadkiem sytuacji, w których rodzice zmuszają dzieci by się z kimś bawiło... Albo też zdarza się, że rodzice nastawiają dzieci przeciwko innej osobie.
Jednych kochamy, drugich lubimy, a trzecich? No cóż... Niekoniecznie. To zazwyczaj nie jest tak, że niechęć jest jednostronna, choć i to się zdarza. Z niektórymi musimy przebywać na codzień, innych widujemy raz na pół roku. To nasi znajomi z pracy, szkoły, przedszkola, rodzina etc.
Powinniśmy się tolerować, nie wchodzić sobie w drogę,nie utrudniać życia.
Dlatego nie rozumiem, jak można dzieciaki zmuszać do wspólnej zabawy. Ja widzę, kiedy moje dzieci nie mają ochoty się z kimś bawić, dzielić - rozumiem to. Jeżeli nie chcą to nie muszą. Z kolei, gdy ja nie przepadam za kimś, to staram się mojej nieprzychylności nie przelewać na dzieci. A zdarza się, że one uwielbiają kogoś, za kim ja nie przepadam. I wiem, że zawsze cieszą się na wizytę takiego gościa.
Generalnie to przyszedł kurier, ja zgubiłam wątek. Ech... Edytuję jak wątek wróci.
Dziś chciałam napisać co-nie-co o lubieniu się. Czasem jestem świadkiem sytuacji, w których rodzice zmuszają dzieci by się z kimś bawiło... Albo też zdarza się, że rodzice nastawiają dzieci przeciwko innej osobie.
Nie ma drugiego człowieka takiego jak ty. Jesteś jedyny w swoim
rodzaju i wyjątkowy, całkowicie oryginalny i niepowtarzalny.
Nie wierzysz w to, ale naprawdę nie ma
żadnego drugiego takiego jak ty. I żaden człowiek, którego kochasz, nie będzie już zwyczajnym człowiekiem. Jakaś osobliwa siła przyciągania promieniuje z niego. I ty zmieniasz się pod jego wpływem. Jemu możesz nawet powiedzieć: "Dla mnie nie musisz być nieomylny, bez błędów
ani doskonały, bo: Ja przecież Ciebie lubię!"
żadnego drugiego takiego jak ty. I żaden człowiek, którego kochasz, nie będzie już zwyczajnym człowiekiem. Jakaś osobliwa siła przyciągania promieniuje z niego. I ty zmieniasz się pod jego wpływem. Jemu możesz nawet powiedzieć: "Dla mnie nie musisz być nieomylny, bez błędów
ani doskonały, bo: Ja przecież Ciebie lubię!"
Jednych kochamy, drugich lubimy, a trzecich? No cóż... Niekoniecznie. To zazwyczaj nie jest tak, że niechęć jest jednostronna, choć i to się zdarza. Z niektórymi musimy przebywać na codzień, innych widujemy raz na pół roku. To nasi znajomi z pracy, szkoły, przedszkola, rodzina etc.
Powinniśmy się tolerować, nie wchodzić sobie w drogę,nie utrudniać życia.
Dlatego nie rozumiem, jak można dzieciaki zmuszać do wspólnej zabawy. Ja widzę, kiedy moje dzieci nie mają ochoty się z kimś bawić, dzielić - rozumiem to. Jeżeli nie chcą to nie muszą. Z kolei, gdy ja nie przepadam za kimś, to staram się mojej nieprzychylności nie przelewać na dzieci. A zdarza się, że one uwielbiają kogoś, za kim ja nie przepadam. I wiem, że zawsze cieszą się na wizytę takiego gościa.
Generalnie to przyszedł kurier, ja zgubiłam wątek. Ech... Edytuję jak wątek wróci.
15 lipca 2013
Fotogaleria - Rzucewo, Puck, Krynica Morska
Musicie mi wybaczyć moją ciągłą nieobecność. Gości mam na głowie, a jak nie gości to ze znajomymi wieczory się spędza. Ani chwili dla siebie...
Jako że weekend udało mi się spędzić tylko w gronie najbliższych, w spokoju i bardzo fajnie, dodam fociszcza. Żeby pokazać, że żyję jeszcze. ;)
Jako że weekend udało mi się spędzić tylko w gronie najbliższych, w spokoju i bardzo fajnie, dodam fociszcza. Żeby pokazać, że żyję jeszcze. ;)
Zamek w Rzucewie |
Mężczyźni w ogrodzie |
Kobiety w ogrodzie |
Jak zwykle - zamiast ładnie wyglądać - gadam. |
W oczekiwaniu na obiadek w Pucku |
Panienka z okienka. Park zabaw w Pucku |
Tasiora pierwszy raz za kółkiem. |
A tu Tasior na plaży w Krynicy Morskiej |
Wszyscy mieli ładnie się uśmiechać. |
Lula puszcza oczko ;) |
Pociąg po Krynicy Morskiej |
11 lipca 2013
7 metamorfoz. Wyzwania część pierwsza. ANIME GIRL
Zgłosiły się tylko 3 Panie, mam nadzieję, że z każdym tygodniem będzie nas co raz więcej. Wciąż można zgłaszać się do wyzwania, wystarczy podesłać mi link: tu na blogu w komentarzu, na mail odgryz.sobie.stope@wp.pl
Przypominam, że styl dowolny. Może być sam make-up, stylizacja, manicure, całokształt, fryzura.
Wczoraj zakończył się tydzień pierwszy.
ANIME GIRL
Przypominam, że styl dowolny. Może być sam make-up, stylizacja, manicure, całokształt, fryzura.
Wczoraj zakończył się tydzień pierwszy.
ANIME GIRL
Zdaję sobie sprawę, że nie zaczęłyśmy od najłatwiejszego punktu. Jednak wyzwanie to wyzwanie. Powiem, że i moje wykonanie odeszło daleko od koncept-artu. Miało być z paznokciami, z gorsetem i w ogóle, a zakończyło się praktycznie na twarzy. Mój S. jest bardzo słabym fotografem. Pomalowałam sobie jedno pół twarzy, a on chciał fotografować drugie. A co do paznokci. Chciałam sobie wymalować motyw (tytuł) z Higurashi no Naku Koro ni, ale nie mam takiego talentu.
Warto było mimo wszystko się sprawdzić. :) Wersje dziewczyn:
1. http://kotek-pstrotek.blogspot.com
2. http://neksii.blogspot.com
3. http://tococieszy.blogspot.com
No i moja wersja...
I co? ;)
Drama
Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie potwornie. O 8 zadzwonił telefon. Mama.
-Gosia, oddzwoń do mnie...
Matce głos rozpadał się na kawałki. Coś się stało. Miliard myśli przez głowę przeszło zanim wybrałam numer. Człowiek w tak krótkiej chwili potrafi na prawdę szybko myśleć.
Chodziło o mojego brata. Nie wrócił na noc do domu. Minęły 24 godziny odkąd wyszedł. Telefon miał wyłączony. Koledzy, rodzina... Nikt nie wiedział gdzie jest. A gnojek ma tylko 15 lat. W jego wieku robiłam matce różne numery, ale zawsze zostawiałam jej kartkę, wysyłałam smsa, cokolwiek, żeby wiedziała, że nic mi nie jest. Zwykle były to krótkie, zwięzłe informacje. Zawsze pisałam dokąd się wybieram i kiedy wrócę. Dopiero teraz dojrzałam do tego by zrozumieć co zapewne czuła, choć przez takie wiadomości na pewno było jej lżej.
-Mamo nie płacz. Jestem tylko Twoim koteczkiem. -Staś zawsze tak mnie pociesza.
Policja została wezwana. Myśmy siedziały na łączu i ryczały. Nikomu nie życzę przeżywania tego co my przeżywałyśmy.
Gdzie on może być? Powinnam go szukać, ale jak? Z dziećmi mam się szwendać? Kogo pytać, czy go widział?
Udostępniłam wpis na facebooku. Zawsze to jakaś nadzieja. Jak się szybko rozpowszechni to może ktoś coś sobie przypomni. Ledwo dodałam wpis, już kilka udostępnień. Dobrze, że ludzie potrafią zrobić coś bezinteresownie. Tona wiadomości pocieszających. Ostatnie czego mi było trzeba to pocieszania. Na prawdę. Ja wiem, że z bezradności ludzie mają taki odruch. Ale odpisywanie na to nie było teraz w dobrym guście. Sorry.
Znalazł się. Siedział na nocce w kafejce internetowej. Zamykają się na noc i grają. Jakiś znajomy jego znajomy znalazł wpis na fb.
-Ty, Marek, chyba rodzina Cię szuka...
Włączył telefon (baran, po co go wyłączał?), zadzwonił do matki. Kamień z serca, ale napięcie dalej mnie trzyma. Ręce dygoczą, oczy napuchnięte od łez. Dobrze, że nic mu nie jest.
Jak go dorwę to mu z dupy zrobię jesień średniowiecza.
Idę napić się meliski...
-Gosia, oddzwoń do mnie...
Matce głos rozpadał się na kawałki. Coś się stało. Miliard myśli przez głowę przeszło zanim wybrałam numer. Człowiek w tak krótkiej chwili potrafi na prawdę szybko myśleć.
Chodziło o mojego brata. Nie wrócił na noc do domu. Minęły 24 godziny odkąd wyszedł. Telefon miał wyłączony. Koledzy, rodzina... Nikt nie wiedział gdzie jest. A gnojek ma tylko 15 lat. W jego wieku robiłam matce różne numery, ale zawsze zostawiałam jej kartkę, wysyłałam smsa, cokolwiek, żeby wiedziała, że nic mi nie jest. Zwykle były to krótkie, zwięzłe informacje. Zawsze pisałam dokąd się wybieram i kiedy wrócę. Dopiero teraz dojrzałam do tego by zrozumieć co zapewne czuła, choć przez takie wiadomości na pewno było jej lżej.
-Mamo nie płacz. Jestem tylko Twoim koteczkiem. -Staś zawsze tak mnie pociesza.
Policja została wezwana. Myśmy siedziały na łączu i ryczały. Nikomu nie życzę przeżywania tego co my przeżywałyśmy.
Gdzie on może być? Powinnam go szukać, ale jak? Z dziećmi mam się szwendać? Kogo pytać, czy go widział?
Udostępniłam wpis na facebooku. Zawsze to jakaś nadzieja. Jak się szybko rozpowszechni to może ktoś coś sobie przypomni. Ledwo dodałam wpis, już kilka udostępnień. Dobrze, że ludzie potrafią zrobić coś bezinteresownie. Tona wiadomości pocieszających. Ostatnie czego mi było trzeba to pocieszania. Na prawdę. Ja wiem, że z bezradności ludzie mają taki odruch. Ale odpisywanie na to nie było teraz w dobrym guście. Sorry.
Znalazł się. Siedział na nocce w kafejce internetowej. Zamykają się na noc i grają. Jakiś znajomy jego znajomy znalazł wpis na fb.
-Ty, Marek, chyba rodzina Cię szuka...
Włączył telefon (baran, po co go wyłączał?), zadzwonił do matki. Kamień z serca, ale napięcie dalej mnie trzyma. Ręce dygoczą, oczy napuchnięte od łez. Dobrze, że nic mu nie jest.
Jak go dorwę to mu z dupy zrobię jesień średniowiecza.
Idę napić się meliski...
09 lipca 2013
Wyzwanie u Orlicy, tydzień szósty, WĄŻ
Tydzień szósty - WĄŻ -04.07 - 10.07
Krótko i na temat:
Mój ulubiony lekko czerwonawy cień do powiek z serii Avon color trend, malinowa konturówka do ust od Olay, czarna kredka Avonu (ta z wysuwanych), biały cień do powiek Wibo (pewnie nawet nie widać gdzie). I chyba tyle. Zapomniał o tuszu do rzęs. XD
Zdjęcie wraz z inspiracją i małym PS dla radochy. ^^
Tym samym przypominam o wyzwaniu
Więcej info tu!
Krótko i na temat:
Mój ulubiony lekko czerwonawy cień do powiek z serii Avon color trend, malinowa konturówka do ust od Olay, czarna kredka Avonu (ta z wysuwanych), biały cień do powiek Wibo (pewnie nawet nie widać gdzie). I chyba tyle. Zapomniał o tuszu do rzęs. XD
Zdjęcie wraz z inspiracją i małym PS dla radochy. ^^
Tym samym przypominam o wyzwaniu
Więcej info tu!
04 lipca 2013
spóźniłem się
Lubicie niebanalne, dobrze wyważone, opowiadania? Właśnie miałam okazję zostać jedną z nielicznych pierwszych czytających, i, pragnę podzielić się z Wami.
Autorem jest Cezary. Przypuszczam, że jeśli przyklaśniecie jego twórczości, to wkrótce dalsze części pojawią się na jego nieco zakurzonym blogu. Klik!
Gdzieś w oddali słyszę budzik
telefonu, jednak niechęć do przeciwstawienia się zmęczeniu była
znacznie większa od irytacji wywołanej wkurwiającym dźwiękiem
budzika, gdyby dało się tak telepatycznie, bez podnoszenia dupska
go wyłączyć.
Cisza.
Kto go wyłączył? Magia, kurwa?!
Nade mną stała piękna dziewczyna, o raczej średnio długich
włosach z wyraźną nutą naturalnego koloru blond, za duża, stara
bluza z kapturem oraz czarne, grube pończochy wyraźnie tworzyły
nieład czy wręcz chaotyczność ubioru. Pochyliła się powoli nade
mną i cicho, ledwo słyszalnie szepnęła mi do ucha: Wstawaj,
potrzebuję pomocy.
Cały w pocie, sam w pokoju w środku
nocy. Podświadomie wiedziałem, że to sen, jednak widok tej
dziewczyny był spełnieniem moich marzeń, ale coś nie dawało mi
spokoju, ten wewnętrzny niepokój, który powoli opanowywał moje
serce był nie do zniesienia. Która to godzina? Druga w nocy? Za
oknem zaczyna się powoli robić jasno więc może być, dla
uspokojenia zadzwonię do niej i chyba od dłuższego czasu telefon
posłuży mi nie do przeglądania internetu tylko do najzwyklejszego
dzwonienia. Tak pięknie wygląda na tym zdjęciu i trochę żałuję,
że mnie wtedy przy niej nie było, klik, już dzwoni i po chwili
włącza się poczta głosowa. Który dzisiaj dzień? Dziś ma nocną
zmianę, powinna odebrać, dzwonię jeszcze raz, najwyżej będzie
zła na mnie, ale niepokój chwyta mnie co raz mocniej. Znowu poczta
przywitała mnie swoim wkurwiającym głosem? A może ja robię się
bardziej nerwowy?
Często ludzie mówią o mnie jak o
psychopacie, a ja tylko chcę być przygotowany na wszystko i dlatego
zawsze w pokoju, w rogu pod oknem leży mój wojskowy plecak, a w nim
jest większość rzeczy potrzebnych w trudnych sytuacjach, średniej
długości maczeta, jednostrzałowy obrzyn po dziadku zrobiony ze
strzelby, multitool, trzy racje MRE, apteczka czy też czarno-prochowy
granat oraz inne mniej lub bardziej potrzebne rzeczy. Samochód mam
zaparkowany pod blokiem i w ciągu kilku minut będę u niej w pracy.
- Klientów się tak nie wita, Karolina. -Nie lubię tej grubej kurwy, ale
pracuje razem z nią.
- Gdzie ona jest?
Patrzy na mnie spod mordy jak wściekły
dzik co wyjątkowo jej pasuje.
- Mówże!
- Pojechała z nim.
- Gdzie?
- Za most.
Dobrze, że o tej godzinie nikt nie
jeździ, mogłem jechać dokładnie tak szybko jak lubię, a chwila
oderwania dobrze mi zrobi przed spotkaniem z kundlem oraz nią. Dalej
nie mogę pojąć jak to się złożyło, że jest z nim.
Nie nakręcaj się, sprawdź co u niej
i wracaj do domu.
Często się słyszy, że mówienie do
samego siebie polepsza postrzeganie świata, ale chyba jestem
wyjątkiem, dalej kurwy nie cierpię. Nawet nienawidzę go co raz
bardziej. Zaparkuję przed mostem, jak na stróża prawa wyjątkowo
zawsze spierdala przede mną, cóż, zachciało mi się nietypowego
samochodu. Noc powoli staje się wspomnieniem, tak jak mój sen o
niej, a czerwony horyzont zawsze kojarzy mi się ze słowami dziadka.
Wnuku, gdy widzisz czerwone niebo miej
pewność, że poleje się krew.
Mam nadzieję, że nie będzie to jej
krew.
Jeszcze chwila i będę na miejscu,
nasunąłem mocniej kaptur na głowę i przyśpieszyłem kroku, aż
po chwili usłyszałem ciche chlipnięcie z prawej strony. Zaiste o
tej godzinie słychać wszystko tak dobrze jak na cmentarzu.
- To Ty!
Moim oczom ukazała się ona, cała we
krwi, w podartych ubraniach plecami oparta o drzewo rosnące przy
moście. Tego właśnie się bałem, stało się dokładnie to przed
czym ostrzegałem ją od dawna. Przykucnąłem i bez słowa zacząłem
ją opatrywać, jej stan fizyczny był lepszy niż się wydawał pod
tą całą krwią, ale nie chciała puścić rąk od brzucha.
- Chcę do domu.
Wziąłem ja na plecy i w mgnieniu oka
siedziała już na miejscu pasażera, gdy wstałem, chwyciła mnie za
rękaw z całych sił.
- Nie!
Jednak wiedziałem co muszę zrobić,
zaiste dziadku, tej nocy poleje się krew.
_______________________________________________________________________________
Częścią ludzkiego życia czy nawet
zwierzęcego są wybory i mimo, że zdecydowana większość jest
albo błaha albo należy do podstawowych jak zapewnienie sobie
pożywienia to każdego chodź raz w życiu spotka przymus wybrania
czegoś co odbije się na całym życiu lub chociaż poważnie na nie
wpłynie.
Całe życie uciekałem od tego.
Dopadło mnie.
Co jest dla mnie ważniejsze?
Życie?
Zemsta?
W takich chwilach można prawdziwie
poznać siebie i chodź istnieje dobra i zła odrzuciłem wiele lat
temu wiem co muszę teraz zrobić, ona jest najważniejsza.
Ważniejsza niż cała reszta, niż wszystko co istnieje włącznie
ze mną.
Pod drzwiami szpitala spotkaliśmy
tylko pijanego strażnika oraz pogardę ze strony ludzi ślubujących
ratować ludzkie istnienia, nieudolnych strażników życia i
zdrowia.
Idź Pan w huj.
Nie ma pieniędzy na takie pierdoły.
Nie mam wiedzy, aby jej pomóc, aby ją
ratować.
Mateusz jest patologiem, powinien
pomóc.
Dobrze, że Zło nie śpi, byliśmy
już w drodze do kumpla, za moment będzie już bezpieczna. Stoi w
drzwiach, jak zwykle pijany. Lepszej pomocy nie znajdę.
Czemu nie mogę jej pomóc?
Czemu jestem taki bezużyteczny?
Tylko ją zawiodłem.
Zawsze.
Powstrzymałem jego rękę.
- Zajmij się nią.
Zostawienie jej było najtrudniejszą
rzeczą w moim życiu, a rosnące obrzydzenie do samego siebie miażdżyło ostatnie resztki poczucia własnej wartości to jednak
jestem z powrotem na szlaku, już się zbliżam, zanim nadejdzie
ranek jeden z nas będzie martwy.
Na pewno chcę to zrobić?
Jeśli przeżyję to resztę życia
spędzę w więzieniu.
Nie powinno jej to spotkać, tylko nie
ją.
Będzie na mnie krzyczeć.
Już słyszę jej krzyk.
Nie jest to ważne, zwłaszcza teraz.
Moje chore poczucie sprawiedliwości gna mnie przed siebie, napędza
mnie niczym tsunami, jestem falą zniszczenia. Widzę już znajomy
most, a wokół nie widać żadnego śladu ludzkiego istnienia.
Jego też nie ma, spóźniłem się.
03 lipca 2013
Kabaczkowe kubeczki z mielonym pod serową chmurką
Kabaczek i cukinia. Czym się różnią? Różnica jest mniej więcej taka sama jak pomiędzy ziemniakiem, kartoflem, a pyrą. Wszystko jasne? No to przepis.
Składniki:
450 g mięsa mielonego
2 duże twarde kabaczki
kilka plastrów sera
sól, pieprz, przyprawy
Sposób przygotowania:
Kabaczki myjemy, obieramy ze skórki i kroimy na grube plastry. Takie 4-5 cm. Łyżką wydłubujemy w nich środek, nie cały, tak aby powstało denko i ścianki boczne. Kabaczkowe kubeczki. Wydziobaną pozostałość mielimy (blenderem) lub siekamy drobno. Dodajemy do mięsa mielonego, przyprawiamy (papryka, pieprz ziołowy, sól w moim przypadku) i mieszamy. Z tak przyrządzonej masy formujemy kuleczki i wkładamy do kabaczków. Na to kładziemy po plasterku sera. Dobrze położyć plaster sera na jakieś 6 minut przed końcem pieczenia, bo inaczej najzwyczajniej może spłynąć.
Układamy na blasze wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika na 220 stopni, czas pieczenia 35-45 minut.
Mała adnotacja:
Kabaczki z reguły są bardzo soczyste i tak naprawdę nijakie w smaku. Odpowiednie przyprawienie nada im wyraźny smak. Cukinie lubią sól i pieprz, może to mało zdrowe, ale nie bójmy się przyprawiać w tym przypadku.
Jak zwykle nie ma zdjęcia po. Zniknęło tak szybko jak wyszło z piekarnika. ;)
Składniki:
450 g mięsa mielonego
2 duże twarde kabaczki
kilka plastrów sera
sól, pieprz, przyprawy
Kabaczkowy kubeczek. Kliknij, aby powiększyć. |
Sposób przygotowania:
Kabaczki myjemy, obieramy ze skórki i kroimy na grube plastry. Takie 4-5 cm. Łyżką wydłubujemy w nich środek, nie cały, tak aby powstało denko i ścianki boczne. Kabaczkowe kubeczki. Wydziobaną pozostałość mielimy (blenderem) lub siekamy drobno. Dodajemy do mięsa mielonego, przyprawiamy (papryka, pieprz ziołowy, sól w moim przypadku) i mieszamy. Z tak przyrządzonej masy formujemy kuleczki i wkładamy do kabaczków. Na to kładziemy po plasterku sera. Dobrze położyć plaster sera na jakieś 6 minut przed końcem pieczenia, bo inaczej najzwyczajniej może spłynąć.
Układamy na blasze wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika na 220 stopni, czas pieczenia 35-45 minut.
Mała adnotacja:
Kabaczki z reguły są bardzo soczyste i tak naprawdę nijakie w smaku. Odpowiednie przyprawienie nada im wyraźny smak. Cukinie lubią sól i pieprz, może to mało zdrowe, ale nie bójmy się przyprawiać w tym przypadku.
Jak zwykle nie ma zdjęcia po. Zniknęło tak szybko jak wyszło z piekarnika. ;)
Wyzwanie u Orlicy, tydzień piąty, ŻABA
Tydzień piąty - ŻABA -27.06 - 03.07
Dziś na szybko, bo tydzień się kończy, a czas ucieka.
Moją inspiracją była srebrna żabka. Do wykonania tego makijażu (wiem zdjęcia słabej jakości, ale akurat mi się bateria w aparacie rozładowała, więc korzystałam z dostępnej techniki) wykorzystałam:
biały cień do powiek INGLOT,
dwa sypkie odcienie srebra jeden jaśniejszy, drugi ciemniejszy,
sypka czerń,
eyeliner + maskara standardowo.
Masakra te zdjęcia...
No nic, pozdrawiam! I zapraszam do udziału w moim wyzwaniu Klik!
Dziś na szybko, bo tydzień się kończy, a czas ucieka.
Moją inspiracją była srebrna żabka. Do wykonania tego makijażu (wiem zdjęcia słabej jakości, ale akurat mi się bateria w aparacie rozładowała, więc korzystałam z dostępnej techniki) wykorzystałam:
biały cień do powiek INGLOT,
dwa sypkie odcienie srebra jeden jaśniejszy, drugi ciemniejszy,
sypka czerń,
eyeliner + maskara standardowo.
Masakra te zdjęcia...
No nic, pozdrawiam! I zapraszam do udziału w moim wyzwaniu Klik!
Subskrybuj:
Posty (Atom)