me and my family parenting cytatowo handmade kuchenne testy podróże

31 stycznia 2013

Choroba nie wybiera

Już mija 4 dzień jak leżę pod kołdrą. Dopiero zaczyna ze mnie schodzić. Temperatury już nie mam, ale skutki jakie wywołał kaszel to miazga na mięśniach mojego brzucha. Mój mężczyzna już się ode mnie zaraził, a co do maluchów nie jestem pewna... pokasłują, ale bez temperatury i jakiegoś takiego chorobowego zmęczenia. Teraz cała trójka śpi, co się dziwić jak dwoje z tych śpiochów charcowało od 4 rano. ;/
Wracam pod pierzynkę!

21 stycznia 2013

Karamy i nagradzamy

Nigdy nie twierdziłam, że jestem idealną matką. Nigdy taką nie byłam, dlatego zawsze gdy słyszę jakie moje dzieci są grzeczne moje ego jest połechtane. Nikt nie wkłada tyle pracy w wychowanie co matka, jednak bardzo ważne jest by rodzice wychowując młodego człowieka zawsze byli po jednej stronie. Tak też jest i u nas. Nawet jeśli nie zgadzam się z jakąś karą za coś, wymierzoną przez mojego mężczyznę, to raczej krytykuję ją na boku - nie przy dzieciach. Zawsze dochodzimy wtedy do właściwych wniosków i do tego co jest słuszne. Za co karamy najczęściej dzieci? Aktualnie za bijatyki między sobą. Jeżeli nie potrafią dojść do porozumienia, szarpią się i krzyczą przy tym przeraźliwie są zamykane w osobnych pomieszczeniach, aż do czasu gdy się nie uspokoją, nie wyciszą. Potem z nimi rozmawiam. Zawsze mówię: dlaczego stało się tak jak się stało, że dostali karę, że nie wolno się bić i kłócić, że jak mają problem, którego wyjaśnić nie potrafią to zawsze trzeba zawołać mamę, albo tatę. Bo my, rodzice, przecież od tego jesteśmy by im zawsze pomagać. Może brzmi to śmiesznie, że stosuję takie metody na 2latku i 3latce, ale widzę, że "tej mojej szkoły" są efekty. Coraz mniej się między sobą kłócą, a jak Lula chce się pobawić czymś, co jej zabrał Tasior, to coraz częściej do mnie przybiega i mi po prostu o tym mówi.
Żeby nie było, że my tylko karamy, o nieee... Mamy system nagród i muszę powiedzieć, że to bardzo motywuje młode umysły to współpracy. Nagrodami początkowo były malutkie czekoladki, ale to był bardzo zły pomysł. Jakby miało chodzić o jedną-dwie dziennie to może bym przebolała, ale już pierwszego dnia zorientowałam się, że jak będę maluchy w ten sposób nagradzać to im wyrządzę straszną krzywdę. Zakupiłam zestaw naklejek na allegro. Jeden w Auta dla Stasia, drugi w Kubusia Puchatka dla Julki. Dobry biznes zrobiłam, bo za komplet 500 naklejek zapłaciłam 7 zł, co prawda niektóre naklejki są wielkości jednogroszówki, ale dzieciom to nie przeszkadza. Naklejki za każde jedno pozytywne zachowanie naklejamy na drzwi od pokoju. W ten sposób rozwiązałam na przykład problem nieposprzątanych zabawek. Czasem organizuję mały konkursik, w którym nie ma przegranych. Konkursik na to kto posprząta więcej zabawek, za to dostają więcej naklejek,a i sam czas ogłaszania wyników konkursu jest dla nich przyjemny. Robię to w stylu walki bokserskiej przeliczanej na punkty. Łapie dzieci za ręce i krzyczę Zwycięzcą jeeeest... oby dwie ręce w górę ... Staś i Julka, brawa dla tych państwa!
Chyba najlepsza metoda to uczyć poprzez zabawę. A jakie wy macie sposoby na posłuszeństwo maluczkich?

Polecam przeczytać ten artykuł.

20 stycznia 2013

Nic ciekawego...

Nie było mnie chwilkę, zauważył ktoś? Mam na swoją nieobecność usprawiedliwienie! Moi drodzy, kto jeszcze nie wie, ja studiuję weekendowo.  Ochronę środowiska.
Chwile od piątku popołudniu minęły w miarę szybko, z nutką podnudzania na zajęciach, dwoma egzaminami po drodze, z fantastycznym wypadzikiem do gdyńskiego Donegala na piwko wraz z Cezarym, Sławkiem i Wiolką, zakończyły się w niedzielę wieczór przy półmisku pomidorów z mozzarellą - dziękuję Słąwciu. ;*

Jednakowoż, żaden czas zmarnowany być nie może, w wolnej chwili postanowiłam wprowadzić w realizację dwa plany.
Plan nr 1. Stworzyć mitenki. Oczywiście w panterkę.  (ノ´ー`)ノ juhuuu!
Plan nr 2. Zacząć uczyć dzieci liczyć, a następnie czytać. Wprowadzamy Wczesną Edukację! Trochę dzieci już uczyłam, ale było to zupełnie bez pomysłu i bez ciągłości.



17 stycznia 2013

By żyło się lepiej ;)

Weźmy sprawy w swoje ręce. Zapraszam do obejrzenia filmiku (bez cenzury, zaleca się oglądanie po 18 roku życia ;)).



Naszym celem jest ułatwienie Polakom składania obywatelskich projektów ustaw. Domagamy się, aby ustawy pod którymi zebrano 100 tysięcy podpisów były rzetelnie rozpatrywane przez polityków. Do dziś 4 580 000 Polaków podpisało się pod obywatelskimi projektami ustaw, które trafiły do sejmowego „kosza” lub sejmowej „zamrażarki”. Pomóż nam zmienić tę sytuację!

Ja podpisałam, moja rodzina także, teraz czas na Ciebie! Nie poddawaj się po zbyt długim ładowaniu strony, serwery są przeciążone, ale warto walczyć! Link:                 Obywatele decydują!

Kawa, moja wspaniała kawa

Dzisiaj życie zwolniło swe tępo. Tasior spał aż do 7:30, Lula w tym czasie siedziała pod kołderką i oglądała bajki, a i woda na herbatę gotowała się jakby wolniej. Teraz maluchy świetnie ze sobą się bawią, bez kłótni, bez wrzasków i bijatyk - nie muszę interweniować. Mam czas na powolne sprzątanie, a i między praniem chwilkę dla siebie. To co? Czas na kawusię, co nie? ;)



Moja ulubiona kawowa nutka. ;)


16 stycznia 2013

Czasami też...

Czasami też rysuję.

Jednak do rysowania potrzebuję spokoju, którego u mnie w domu nie można już nigdzie znaleźć. Nie robię tego już tak często jak kiedyś i moja ręka nie chce już tak ze mną współpracować. Może kiedyś jeszcze do tego wrócę, jak dzieci podrosną jeszcze troszeczkę... Bo wieczorami to mi się już nie chce po prostu. Mogę coś napisać, zdjęcia wrzucić, w coś pograć, ale gryzdać nie mam sił.

Jakbym miała skaner to bym zeskanowała, choć ołówek nie wychodzi zbyt dobrze na fotokopiach... Ani na zdjęciach... I jeszcze ta moja delirka...

Oczy mi się rozjechały (^        ^)


Z sukienki dla lalki do spódniczki dla Luli ;)

Wpadła mi dziś w ręce sukienka dla lalki. Jako że nie posiadamy takiej lalki w domu postanowiłam ściąć górę i zrobić spódniczkę dla Luli. Tym bardziej, że ja mam taką w wersji czarno-białej. (^ ^)
Zajęło mi to jakieś pół godzinki i córa była zadowolona z efektu. Choć nie chciała się przebrać do modelowania to przynajmniej dała sobie przymierzyć na dresiki. Muszę powiedzieć, że mój ścieg ręczny robi się coraz lepszy chociaż do profesjonalnego jeszcze duuużo mu brakuje. W każdym bądź razie pracuję nad tym!  (⌒▽⌒)☆

14 stycznia 2013

Etui na laptopa

Po kilku wieczorach aktywnego wbijania igły udało mi się ukończyć etui na laptopa. Było o tyle ciężko, że materiał był nie przyjemny dla dłoni. Ręce od razu po zetknięciu z materiałem pociły się, a igła nie za bardzo chciała współpracować z tkaniną. I to wszystko ręczna robota... Może kiedyś dorobię się własnej maszyny. (^^) Będę musiała poprawić w jednym końcu suwak, ale na razie tego nie robię, bo mam jeszcze jedną koncepcję na to. ;)
Materiał wytrzasnęłam z mojego skrawko-wora, przy okazji dorabiania rękawków do piżamki Kacpra. Leżała na dnie piękna spódnica, której nigdy nie ubrałam. Taki nie przemyślany zakup na allegro - kieca za duża, ale może się przyda.
Efekty mojej pracy:

Była sobie spódnica...

w taki oto wzór

rozciachana, podłożona pod laptopa

obrysowana (zaginął mi czarny marker)

wycięto z całości taki kawałek

lapek w etui (widać końcówkę zamka do poprawki)

takie tam w etui z zalotnie wyglądającym modelem (^_~)

12 stycznia 2013

Feminizm kończy się, gdy trzeba wnieść szafę na 8 piętro.

Panowie sobie często żartują, że feminizm kończy się, gdy trzeba wnieść szafę na 8 piętro. Feministką nie jestem, ale też nie pamiętam kiedy jakiś mężczyzna zająłby się typowo męskim problemem domowym. A mężczyzn w moim domu nie brakuje.

-Kto naprawił dzwonek do drzwi? ja.
-Kto SAM wyniósł lodówkę z kuchni, przez korytarz, na klatkę? ja.
-Kto szarpał się z okapem, by jako tako wyglądał i nie spadł komuś kiedyś na głowę? ja.
-Kto piłuje listewki, by wymienić połamane na całe dziecku do łóżeczka? ja.

To nie jest tak, że mężczyźni w moim domu nie potrafią, bo mają dwie lewe ręce. Nie, nie... Tu chodzi o to, że wszystko odkładane jest na później, a później z głowy wylatuje. Bo zmęczony jestem, bo dopiero usiadłem, bo nie da się tego zrobić. Wszystko się da chcieć to móc! A my? A my kobiety zabieramy się za to same, bo nie chcemy czekać pół roku zanim mężczyźni naprawią co zepsute. Chyba zbyt często zaczęłyśmy okazywać mężczyznom swoją niezależność. Że jesteśmy w stanie zrobić coś same, że potrafimy. I każda z Was wie, że nie mówię tylko o sobie.
Kobiety bardzo zmieniły się na przestrzeni wieków. Teraz kobieta ma być świetną matką, super kucharką, sprzątaczką, praczką, rewelacyjną kochanką, a w ramach rozrywki powinna naprawiać sprzęty domowe! No tak, same jesteśmy sobie winne. Bierne zawodowo siedzą w domu i nic nie robią...
A czas, sam przez place ucieka...




PS. Panie Slavaroku, leć Pan napraw córce parasolkę...

10 stycznia 2013

piżamka Kacperka

Szybka notka.
Isia zwróciła mi górę od piżamki, którą kiedyś zrobiłam dla jej synka. Kacperek nie życzy sobie piżamek bez rękawków, tak więc trzeba było coś dosztukować. Na szczęście udało się bez rozpruwania zakładek i rękawki zostały jako tako doszyte. Fotka słabej jakości, bo z telefonu. Mam nadzieję, że Kacperek teraz z zadowoleniem ubierze piżamkę, a mama Isia zrobi mu parę fotek. :)


09 stycznia 2013

Za potrzebą...

Główny wróg niebezpiecznego przenoszenia sprzętów elektronicznych luzem w torbie zmotywował mnie do zrobienia sobie pokrowca na laptopa. Ponieważ w standardowych torbach do laptopów nie czuję się zbyt komfortowo (brzmi jakbym to ja miała taką torbę zamiast bluzki nosić) muszę wymyślić sobie coś innego. Właśnie przeglądam internet w poszukiwaniu inspiracji.

Pierwsze na co wpadłam do stronka spryciarze.pl, jednak to nie jest to czego szukam. Pozostałe filmiki na temat pokrowców na tym portalu również wydają się zrobione na siłę i bez pomysłu...

I mam, i znalazłam! (^^)
Będę wzorować się na tych dwóch etui/torbach. W pierwszej urzekł mnie dodatek w formie ptaszka, w drugiej urzekł mnie dwustronny zamek!

Filcowe i nie tylko
Męski blog o szyciu

Czas zapolować na materiały. To na allegro!
( ^_^)/*\(^_^ )

04 stycznia 2013

To nie jest reklama Coca-Coli.

To nie jest reklama Coca-Coli.
Anty-reklama też nie. (*^□^*)

To oto stoi przed Wami miłość mojego życia. Człowiek bez którego nie wyobrażam sobie życia. Człowiek, który wspiera mnie we wszystkim co robię. Człowiek na którego nie potrafię się zezłościć, bo zawsze odgania ode mnie całą złość, choć nie wiem jak to robi. Człowiek, który przede wszystkim, jest ojcem moich dzieci.

Jaki jest? Jak każdy Sławek...
Obiektywny, potrafi przyznać się do błędu, ma wyostrzone poczucie sprawiedliwości, pewny siebie, nieraz aż zanadto. Łatwo przezwycięża porażki. Pragnie, by go kochano i mówiono mu o tym, ale  chce żyć swoim życiem. Ma dużo szczęścia. 
Ponadto jest dobrym człowiekiem. Jest troskliwy, delikatny i czuły. Zawsze potrafi mnie rozśmieszyć i znosi cierpliwie moje humorki, nawet nie wykłóca się ze mną zbytnio jak wie, że nie mam racji. 


Co lubi?
Zimną Colę w ciepłej szklance, pizze, różnego rodzaju gadżety i gadżeciki.

Czego nie lubi?
Jak się złoszczę albo smucę. Jak się nie dba o sprzęt elektroniczny. Amerykańskich głupich komedii. Sam mówi, że nie lubi szpinaku (choć nie wiem czemu jak go zrobię to wyżera później łyżkami (^^) ).

Dzióbku, kocham Cię. (^3^)

03 stycznia 2013

Sukienka dla Julki

Tak wyglądała pierwsza przeze mnie przerobiona rzecz. Z mojej już znudzonej spódnicy powstała sukienka dla Julki. Zdjęcia również znalezione przy okazji porządków na dysku. Ale to jedyne zdjęcia, nawet nie mogę znaleźć siebie w wersji spódnicy sprzed pokrojenia. Julianna też nie kwapiła się zbytnio do modelingu... Nie używałam do zrobienia jej żadnego kroju, po prostu szyłam "na oko".




Kokosanka

Takiej kokosanki na pewno nigdy nie jedliście! Z przepisu mojej mamy, na dużą blachę, a znika w mgnieniu oka. 

Składniki na ciasto: 
4 szklanki mąki
3 szklanki cukru
2 szklanki maślanki
3 jaja
2 cukry waniliowe
2 proszki do pieczenia
Wierzch:
2 i 1/2 szklanka wiórek kokosowych
1 śmietanka 22% lub 30%

Przyrządzanie:
Wszystkie składniki ciasta połączyć. Przelewamy ciasto do blachy posmarowanej tłuszczem i posypanej delikatnie bułką tartą. Surowe ciasto posypujemy wiórkami (można wiórki połączyć jeszcze z jedną szklanką cukru). Pieczemy około 40 minut w 180 stopniach Celsjusza. Zaraz po wyjęciu z piekarnika, jeszcze gorące ciasto, polewamy równomiernie śmietanką, co by ciasto ją "wypiło".
Ciasto w przyrządzeniu jest szybkie i proste.

upieczone i polane śmietanką ciasto

tak wyrosło

moja pomocnica (^^)


Zdjęcia są sprzed roku, dziś je odgrzebałam przy okazji dyskowych porządków. 
Pozdrawiam i smacznego!
(^_^)







02 stycznia 2013

Blok czekoladowy

Na Święta mój teść zażyczył sobie ciasto z przyniesionego przepisu od znajomego/znajomej. Niestety nie potrafił mi wyjaśnić co to za przepis, na co, a ja dopiero po wykonaniu wpadłam na to, że to blok czekoladowy. Sama nigdy się z takim wyrobem wcześniej nie spotkałam Ciasto kosztowało mnie sporo nerwów, ale to inna bajka. Dla mnie jest za słodkie, ale jak ktoś nie słodzi kawy/herbaty, a lubi sobie zjeść coś słodkiego do tego to polecam. Dołączam zdjęcia z przygotowań, efektu końcowego nie byłam w stanie uchwycić już na zdjęciu, bo blok został zjedzony (stąd między innymi te nerwy).

Składniki:
1 kostka margaryny, ja użyłam Kasi
0,5 szklanki wody przegotowanej
1 szklanka cukru
2 kuchenne czubate łyżki kakao
1 całe mleko w proszku
2 paczki herbatników, tych pakowanych po 10 sztuk

Sposób przygotowania:
Margarynę, wodę, cukier i kakao rozpuścić i wymieszać w garnku na małym ogniu. Poczekać aż trochę ostygnie. W między czasie blachę do pieczenia wyłożyć herbatnikami. Ostudzoną miksturkę połączyć z mlekiem w proszku, na końcu dodać rozkruszoną resztę herbatników. Wylać na blachę z herbatnikami ciepłą jeszcze masę czekoladową, poczekać aż ostygnie całkiem i włożyć do lodówki. Po godzince można już kosztować.

miksturka
ułożone na blasze herbatniki
mieszanie masy z mlekiem
przedostatni krok
 



Efekt końcowy wygląda mniej więcej tak:
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://gotowaniecieszy.blox.pl/
Widzę, że Pani dodała do swojego przepisu jeszcze bakalie i inne dodatki. Przyjdzie czas że i jej przepis pewnie wypróbuję. :)

01 stycznia 2013

Podsumowanie roku 2012 i postanowienia noworoczne

Poprzedni rok był pełen... Niespełnionych nadziei, zbyt wygórowanych oczekiwań, zawiedzeń i nie udanych planów. Mimo wszystko pojawiło się w nim sporo uśmiechów, miłości i siły do przetrwania. W końcówce roku 2012 zabrakło nam wszystkim zdrowia, może wyczerpaliśmy swój limit dostępny na rok zbyt szybko? Co by nie było, na pewno zbliżyło nas to wszystkich do siebie jeszcze bardziej. Wiemy przez to, że mamy siłę i potrafimy działać sprawnie, a całą nieistotną resztę rzucić w kąt. I, co najważniejsze, mamy się już nieco lepiej.

Postanowienia na ten rok?
Nie oczekiwać od innych zbyt wiele. Stawiać oczekiwania wobec nich dokładnie na takim poziomie, na jakim są w stanie je realizować. Nie wyobrażać sobie nie wiadomo czego, a przede wszystkim nie wyobrażać sobie czegoś i nie marzyć o czymś co się nie stanie. Czy nie lepiej mieć marzenia, które mogą się spełnić? Miło gonić króliczka, ale... Czasem lepiej mieć go w garści.
Drugie postanowienie to mniej wściubiać nos w nie swoje sprawy. Nie chodzi mi o plotki, ploteczki, bo to jest babska rzecz. Od tego nie da się uciec tak łatwo. Chodzi mi bardziej o ocenianie cudzych zachowań. Brr... Choć częściej robię to w myślach, niż o tym mówię do kogoś, to muszę się tego wystrzegać.
Więcej postanowień nie mam, choć może mniej słomianego zapału. Tak skromnie na ten rok.

A Wam życzę wszystkiego tego, co sami byście sobie życzyli. Kto, jak Wy, wie lepiej czego Wam trzeba. (^^)
Szczęśliwego Nowego Roku!